sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 1 DOPIERO SIĘ ROZKRĘCAM Czas na decyzję

NA POCZĄTEK CHCE PRZEPROSIĆ ZA NIEOBECNOŚĆ, ALE BYŁAM W  POLSCE,
WRÓCIŁAM I BYŁO DUŻO OBOWIĄZKÓW.
M.IN. BYŁAM NA KONCERCIE BIEBSA, PIĘKNE WSPOMNIENIA.



Orlando, Floryda
4 sierpnia 2010

Scooter:
Justin dziwnie zachowywał przed występem w Orlando- wiedziałem, że coś jest nie tak, ale nie wiedziałem co. Pokłóciliśmy się, a rzadko nam się to zdarza, zwłaszcza tuż przed wejściem Justina na scenę! Nawet już nie pamiętam, o co poszło, ale wiem, że nie było to nic ważnego. Jeden z moich kolegów usłyszał naszą sprzeczkę.
-Człowieku, jesteś pewien, że chcesz wrzeszczeć tak na niego chwilę przed rozpoczęciem koncertu?
- Nie rozumiesz! Kiedy Justin wchodzi na scenę, przełącza się na inny tryb i nic, co wydarzyło się wcześniej, nie ma na niego wpływu..- Byłem pewien swoich słów, wiec nie bałem się że nasza kłótnia przeszkodzi mu w występie.
I miałem racje - Justin był rewelacyjny. Mój kolega nie mógł uwierzyć, że chłopak mógł być przed koncertem tak wściekły, a jednak cała złość zniknęła w chwili, gdy wchodził na scenę, Mnie w ogóle to nie zaskoczyło. Dzieciak jest urodzonym artystą. Na scenie daje daje z siebie wszystko. Kiedy z schodzi, adrenalina jeszcze przez chwilę w nim buzuje, ale potem w końcu znów staje się zwykłym nastolatkiem. Muszę przyznać, że gnębiła mnie nasza kłótnia i chciałem wiedzieć, co się dzieje. Kiedy koncert się skończył, popatrzyłem na Justina i  zwołałem zebranie ekipy.
- Dlaczego?
- Przecież wiesz.
Zebrałem wszystkich potrzebnych ludzi do prywatnego pomieszczenia, spojrzałem na Justina i powiedziałem po prostu:
- Co jest? Dziwnie się zachowujesz. Co się z tobą dzieje?
Wtedy Justin zrobił coś, czego rzadko bywam świadkiem. Załamał się i zaczął płakać.
Kazałem wszystkim wyjść. Wiedziałem wyraźnie, że potrzebuje rozmowy w cztery oczy. Justin usiadł i powiedział mi, że nie podoba mu się sława i że nie może już znieść presji. Opowiadał o tym, czego nie może już robić, bo zawsze przed hotelem czeka na niego tłum wielbicieli. Gdzie nie pójdzie, ktoś się do niego pcha. Wyjaśnił mi, że z jednej strony uwielbia się spotykać z fanami, bo wie, że im na nim zależy, ale z drugiej jest też nieśmiałym szesnastolatkiem, który chciałby być zupełnie normalnym chłopakiem. On starał się jak najlepiej wyjaśnić co czuje, a ja starałem się go wysłuchać, żeby poczuł się bezpieczny i ważny.
Kiedy skończył mówić, wziąłem głęboki oddech i powiedziałem:
- Są dwa wyjścia. Albo możesz dalej być nastoletnią gwiazdą bez żadnych planów na przyszłość i jeszcze przez parę lat pozostaniesz na szczycie, a potem twoja kariera się skończy. Na zawsze. Albo możemy trzymać się aktualnego planu, czyli podążać śladami Michaela Jacksona; zrobisz długoletnią karierę, dzięki której będzie miał szansę osiągnąć coś, czego tylko on zdołał dokonać, czyli zostać gwiazdą do końca życia.
Jeśli chcesz być jak Michael Jackson, musisz pogodzić się z tym, że już nigdy nie będziesz normalny. To się nigdy nie skończy, a ty musisz zdawać sobie sprawę z tego, że świt stał się częścią twojego życia, tak samo jak ty stałeś się częścią życia swoich fanów. Nie mogę podjąć tej decyzji za ciebie, musisz teraz zdecydować kim chcesz być.
Justin przez moment był cicho. Może trochę zbyt cicho. Ale potem spojrzał na mnie i powiedział:
- Chcę spotkać się z Kobem Bryantem.
Trochę zaskoczyła mnie ta odpowiedź.
- Ze wszystkich rzeczy, jakie mogłeś powiedzieć, tego bym się nie spodziewał. Czemu chcesz spotkać Kobego Bryanta.
- Bo wydaje mi się, ze on całe życie próbował naśladować Michaela Jacksona i co by nie zrobi, nint nigdy nie przyzna, że go doścignął. A ja chcę wiedzieć, jak on sobie z tym radzi i czy warto.
Muszę przyznać, że miało to sens. Dlatego zgodziłem się i powiedziałem:
- Okej, załatwię ci spotkanie z nim.
Chwilę przed wyjściem z hotelu spojrzałem na Justina i powiedziałem:
- Cokolwiek postanowisz, nie złamię obietnicy, jaka złożyłem, gdy miałeś trzynaście lat.
- wiem.
Justin stal tuż przede mną, wiec mogłem spojrzeć mu w oczy.
- Będę cię zawsze wspierał, ale tez naciskał, żebyś był najlepszy. Tak długo, jak tylko tego będziesz chciał
Rzucił mi takie szczere spojrzenie, jakiego jeszcze nigdy u niego nie widziałem, i stwierdził:
- Nie przejmuj się i wiem, że tego chce. Tylko czasami jest mi ciężko.
I wiecie co? Miał racje. Czasami jest ciężko  ale takie bywa życie, a jeśli chcemy osiągnąć to, co najlepsze, musimy włożyć w to wiele pracy, determinacji i wytrwałości.
Gadaliśmy z Justinem do wpół do drugiej w nocy. W końcu się uściskaliśmy, jak zawsze, gdy zdarzy się tego typu sytuacja. Kiedy szykowaliśmy się do wyjścia, nie było już żadnych samochodów oprócz starej toyoty jednego z miejscowych. Stwierdziliśmy, że nikt nie przyjdzie do głowy że Justin jedzie takim wozem, wiec wsadziliśmy go na tylne siedzenie i ruszyliśmy do hotelu.
Od tamtej pory zawsze, kiedy robi się ciężko, przypominamy sobie Orlando. Justin nigdy więcej nie wspominał o takich problemach w ten sposób, ale czasami, że się pojawiają.
jednak w gruncie rzeczy Justin pogodził się z tym, jak wygląda jego życie i nauczył się czerpać z niego przyjemność. Minęły dwa lata i teraz dla Justina inne życie prawie nie istnieje.
Nasza rozmowa miała miejsce na dość wczesnym etapie jego kariery,w czasie naszych pierwszych trzydziestu koncertów, wiec rozumiałem jego troski. Wszystko było nowe i trochę przytłaczające dla każdego z nas. Od tamtej pory Justin występował na 180 arenach i stadionach, zaśpiewał dla prezydenta Stanów Zjednoczonych i jego rodziny trzy razy, a w czasie nocy sylwestrowej słuchał go ponad miliard ludzi z różnych zakątków świata. Stał się miedzy narodową gwiazdą. Ale mimo tych wszystkich osiągnięć dla mnie nadal pozostanie po prostu dzieciakiem.
Zawsze zachęcałem Justina, żeby starał się być prawdziwy. Z dumą mogę powiedzieć, że dzięki jego mamie i wszystkim tym, którzy byli przy nim od samego początku, Justin prowadził życie spójne i poukładane, żeby pozostać normalnym w nienormalnych warunkach.